Nowe wydanie kultowej książki na temat sowieckiej okupacji Polski! Wiktor: "10 lutego zamknięto nas w towarowym wagonie gdzie z nami było 38 osób. Jechaliśmy bardzo długo, wody nie było. Moje najsmutniejsze dni były gdy nie miałem chleba. [...] Siostra umarła z głodu". Mieczysław: "Gdy przywieźli nas do Uzbekistanu kazali nam iść tegosz dnia do roboty. Nie dawali nam przez 5 dni co do jedzenia tylko wyśmiewali się z nas i wyzywali nas o ty morda Polska. Ganiali małych dzieci do roboty, znęcali się nad nimi. [...] Po kilku tygodniach umarło dwoje dzieci i dwoje starszych ludzi z głodu". Świadectwa Polaków przechowywane w Instytucie Hoovera w Stanford stały się dla Ireny Grudzińskiej-Gross i Jana T. Grossa podstawą do stworzenia zbioru wstrząsających opowieści ofiar masowych deportacji na wschód. "W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali". porusza swoim autentyzmem. Szczególnie przejmują - spisane na poplamionych kawałkach papieru, koślawymi literami - zapiski przeżyć dzieci. O książce Ireny Grudzińskiej-Gross i Jana T. Grossa nie da się zapomnieć. To niezwykle osobista lekcja historii.
Krystyna Tomaszyk przedstawiła historię swojego życia. W czasie II wojny światowej autorka wraz z bliskimi trafiła z rodzinnej Sokółki na Syberię, następnie do Iranu, by ostatecznie nowy dom znaleźć w Nowej Zelandii.W czasie drugiej wojny światowej tysiące Polaków z zachodniej Polski zostało wywiezionych przez Niemców do obozów koncentracyjnych i obozów pracy w Niemczech. Z kolei do obozów pracy i więzień w Związku Sowieckim deportowano tysiące mieszkańców wschodniej Polski. Taki los spotkał rodzinę Krystyny Tomaszyk."Ale nie tylko kryminalistów i politycznych dysydentów zsyłano na Syberię. Byli też ci, którzy nigdy się nie sprzeciwiali - kobiety i dzieci, chorzy i starzy - zwyczajni ludzie jak my, też byli skazywani na deportację. Czemu Polacy byli wywożeni? Żeby wymazać wschodnią Polskę z mapy Europy i, w tym samym czasie, żeby zaludnić bezludną przestrzeń Rosji Sowieckiej" - opisuje autorka.W roku 1941 podpisano umowę między Stalinem i Polskim Rządem na Wychodźstwie w Londynie, pozwalająca Polakom opuścić miejsca zesłania w Związku Sowieckim i utworzyć armię. Dzięki temu setki tysięcy polskich cywilów znalazły tymczasowy dom w Iranie - w tym czasie nazywającym się Persja."Po wyładowaniu nas na piasku Pahlewi znaleźliśmy się na wolności. Wiedzieliśmy, że żadne zło nie mogło już nas dotknąć. Byliśmy w rękach władz brytyjskich, amerykańskich i polskich. Tym razem gorąca, piaszczysta plaża przynosiła zbawienie" - podkreślała w swoich wspomnieniach Tomaszyk.W roku 1944 premier Nowej Zelandii Peter Fraser zaprosił 733 polskich dzieci i 100 osób personelu do Nowej Zelandii. Mieli oni gościć tam do końca wojny, a następnie wrócić do Polski. Zaproszenie premiera Nowej Zelandii było czynem dobroci - sami Nowozelandczycy cierpieli braki i nawet jedzenie było na kartki."Mama wiedziała, że polskie dzieci były wysyłane z Isfahanu do innych krajów, takich jak Meksyk i Indie. Ale do Nowej Zelandii? Mama nawet nie wiedziała dokładnie, gdzie jest Nowa Zelandia" - opisywała autorka.Dzieci i personel były umieszczone w obozie, który od tego czasu miał się nazywać Obozem Polskich Dzieci w Pahiatua. Obóz był pod administracją nowozelandzkiego Ministerstwa Obrony, podczas gdy odpowiedzialność za wykształcenie dzieci i administrację polskiego personelu pozostała w rękach Ministra Opieki i Edukacji Polskiego Rządu na Wychodźstwie, w Londynie.Polska nie odzyskała wolności wraz z końcem II wojny światowej. Premier Nowej Zelandii zapewnił jednak Polaków, że mogą pozostać w tym kraju na stałe i że rząd nowozelandzki będzie gwarantował pracę dla dorosłych i edukację dla dzieci.W roku 1945, Polski Rząd na Wychodźstwie, udostępnił fundusz na płacenie pensji polskiemu personelowi w Obozie i na opłacenie kosztów szkolnictwa (i kieszonkowego) dla dzieci, które nie miały rodziców w Nowej Zelandii. W celu zmniejszenia kosztów utrzymania Obozu, cała praca administracyjna i gospodarcza została przejęta przez polski personel. Starsze dzieci pomagały w pracy nad utrzymaniem Obozu.Z końcem II wojny światowej, polscy zdemobilizowani wojskowi, krewni dzieci i personelu w Obozie zaczęli przyjeżdżać do Nowej Zelandii. Po zamknięciu Obozu Polskich Dzieci w Pahiatua w roku 1949, obóz dalej służył jako tymczasowy dom dla nowych uchodźców, którzy przyjeżdżali z Europy."Czytając tę książkę, ma się wrażenie, że jest się w środku wydarzeń. Naiwny, urywany sposób relacji, przypominający kadry przesuwającej się taśmy filmowej, oddaje w sposób niezwykły charakter przyjmowania wydarzeń przez dziecko, widzące przede wszystkim obrazy, początkowo nie analizujące wydarzeń, które stara się po swojemu zrozumieć" - oceniła Joanna Bojarska z Muzeum Historycznego m.st. Warszawy.
Dzieci inaczej pamiętają wojnę. Dziewięcioletni Mirek, trzyletnia Ola, pięcioletni Romek, ośmioletnia Marysia. Dzieci rodzące się w bydlęcych wagonach w drodze na Syberię. Dzieci umierające z zimna, pragnienia, wycieńczenia, wyrzucane z transportu na kolejowy nasyp. Dzieci pracujące w tajdze przy wyrębie lasu, walczące o chleb. Dzieci osierocone, którym przyszło odgrywać rolę matek i ojców dla swych młodszych sióstr i braci.Dzieci odważne i niezłomne, które ocaliły siebie i bliskich z sowieckiego piekła. Przeszły z armią Andersa jej żołnierską odyseję, trafiły do Iranu, Afryki, Indii i Nowej Zelandii.Polskie dzieci, którym wydarto dzieciństwo, pamiętają wojnę inaczej niż dorośli. Lektura ich wspomnień porusza, budzi sprzeciw wobec sowieckiego zbydlęcenia i podziw dla heroizmu małych Polaków."Nie uciekaliśmy z kraju, ale do niego przez cały świat wracaliśmy. O polską niepodległość nasi żołnierze walczyli na wszystkich frontach. To byli więźniowie sowieckich łagrów i posiołków - wynędzniali, ale każdą drogą do Polski szli. Walczyli w nadziei, że wrócą do domu, na Kresy. Ich i nasza droga do domu usiana jest krzyżami - wśród nich nie ma krzyża mojego ojca. Ilu takich krzyży brakuje?"
UWAGI:
Bibliografia.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wspomnienia dorosłych, którzy będąc dziećmi przeżyli piekło wojny i odpowiedzieli na apel "Życia Warszawy", które zwrócło się z prośbą o nadsyłanie swych wspomnień, pod hasłem: wojna w oczach dzieci.
Zaktualizowane i uzupełnione wznowienie w jednym tomie dwóch publikacji; "Hitlerowskiego rabunku dzieci polskich 1939-1945" 1960 i "Jakim prawem" 1962. Obie książki wzbudziły wielkie zainteresowanie czytelników i krytyki. Pierwsza z nich otrzymała nagrodę tygodnika "Polityka".
Autor był małym chłopcem, gdy w maju 1940 roku wraz z matką i rodzeństwem deportowano go na sowiecką Syberię. Jego ojciec, oficer Wojska Polskiego, wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną, zginął jako jedna z tysięcy ofiar zbrodni katyńskiej. Rozdzielenie rodziny i wysiedlenie zapoczątkowało dziesięcioletnią tułaczkę. Skrajnie trudne warunki życia w Kazachstanie, głód, karkołomna ucieczka z ZSRR, śmierć matki, obozy dla uchodźców, rodziny zastępcze - tę drogę, tak jak Autor, przeszło tysiące Polaków. W pasjonujących wspomnieniach Wiesław Adamczyk oddaje głos ofiarom sowieckiego barbarzyństwa. Bezkompromisowa, przejmująca opowieść jest zapisem utraty dziecięcej niewinności i zmagań z rozpaczą, przez które przechodził mały chłopiec. W opracowaniach dotyczących II wojny światowej często przemilcza się tę mroczną kartę europejskiej historii, pozostającą w cieniu Holokaustu. Wydarzenia na niej zapisane wciąż jeszcze czekają, by w pełni oddać im historyczną sprawiedliwość. "Znam wiele opisów syberyjskiej odysei oraz innych zapomnianych wojennych dziejów. Żaden jednak nie jest bardziej pouczający, wzruszający i piękniej napisany niż Kiedy Bóg odwrócił wzrok. (z Przedmowy Normana Daviesa)
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Poruszająca opowieść Clary Kramer, która cudem ocalała z piekła Holokaustu. Gdy w 1942 roku do Żółkwi wkraczają niemieckie wojska, życie piętnastoletniej Klary i jej rodziny zmieniło się na zawsze. Wiedząc o nadciągającej zagładzie ojciec dziewczynki poszukuje ocalenia dla bliskich - gdy zawodzą wszyscy przyjaciele, z nieoczekiwaną pomocą przychodzi Volksdeutch Beck. Dzięki niemu pod podłogą jednego z domów powstaje schron, który ocali życie osiemnastu osób. Życie pod ziemią przynosi ratunek, ale jest też nieustającym koszmarem, który w poruszający sposób odtwarzają autorzy książki. Mieszkańcy schronuz trudem znoszą potworne warunki w nim panujące i bezustannie żyją w obawie, że kryjówka zostanie odkryta. Wciąż zaś znajdują się ku temu kolejne powody, które Klara utrwalała na stronach swego dziennika: w domu nad schronem zamieszkują funkcjonariusze SS, atakują go hordy ukraińskiej policji, wreszcie trawi pożar.Wojna Klary to piękna i dobrze napisana historia o miłości, śmierci, dobru i wojnie jako doświadczeniu prywatnym. Dotyka ona dziejów Polski i Ukrainy oraz problemów związanych z polsko-żydowską przeszłością. Historia Klary zachwyciła między innymi Agnieszkę Holland, która planuje jej ekranizację.